Pierwsza wersja tekstu była publikowana na witrynie internetowej Slavinja.
Artykuł został opublikowany także na portalu JustPasteIt (dawniej Eioba).
Wersja z 2016-10-05
1. Zapożyczenia germańskie w słowiańskim
Liczne dawne zapożyczenia germańskie w językach słowiańskich omówione są w osobnym artykule. W językach germańskich brak natomiast praktycznie zapożyczeń ze słowiańskiego. Nie wzbudza kontrowersji goc. plinsjan ← słow. plęsati ‘tańczyć, pląsać’. Znaczenie wyrazu skotъ ‘skot, bydło’ sugeruje także, że było one źródłosłowem dla goc. skatts ‘pieniądz’. Także *smoky ‘figa’ mogło być źródłem dla niejasnego goc. smakka.
Wszystko to zdaje się świadczyć o mniej lub bardziej stałych kontaktach germańsko-słowiańskich na przestrzeni dziejów, nie wiadomo tylko, gdzie one zachodziły. Minus dla Bańkowskiego, Czupkiewicza i Trubaczowa.
2. Zapożyczenia łacińskie w słowiańskim
Pierwsze bezpośrednie kontakty z łaciną mają miejsce dopiero od ok. roku 500. Dowodzić to może, że Słowianie wcześniej ani nie sąsiadowali z imperium rzymskim, ani nie utrzymywali z Rzymem kontaktów. Listę zapożyczeń łacińskich podano w innym artykule.
3. Zapożyczenia irańskie w słowiańskim
Według niektórych badaczy język Słowian nie zawiera zbyt wielu zapożyczeń irańskich, jednak inni twierdzą wręcz przeciwnie. Listę kandydatów zamieszczono w innym artykule.
Niezależnie od opinii na temat ilości tych wyrazów trudno tu o jakieś konkretniejsze wnioski. Sąsiedztwo słowiańsko-irańskie można przypasować właściwie do każdej z siedmiu omawianych koncepcji.
4. Zapożyczenia irańskie w bałtyjskim
Najnowsze badania wykazują obecność w jęz. bałt. terminów (gł. rolniczych) zbieżnych z irańskim, a nieobecnych w słowiańskim (np. irań. dānā ‘ziarno’ – lit. dúona ‘chleb’, aw. yava ‘ziarno’ – lit. javaĩ ‘zboże’, pers. kabūtar – prus. keutaris ‘gołąb’ itd.). Wyrazy te mogą być także izoglosami. Wynikać może z tego jedynie, że obszar słowiański nie rozdzielał na całej linii obszarów bałtyjskiego i irańskiego. Sąsiedztwo bałtyjsko-irańskie doskonale pasuje na przykład do koncepcji lokalizacji Protosłowian – Souobenoi nad Wołgą, co jednak nie oznacza, że nie da się go pogodzić z innymi koncepcjami. Słowiański nie zapożyczył pewnych wyrazów, które zapożyczył bałtyjski – trudno tu o dalsze wnioski. Czy z faktu, że np. litewski zapożyczył z polskiego szereg wyrazów musi zaraz wynikać, że musiał je zapożyczyć także niemiecki? Czy z faktu, że ich nie zapożyczył wynika, że obszary polski i niemiecki nie graniczą ze sobą?
5. Zapożyczenia trackie, greckie i celtyckie w słowiańskim
Znane są jedynie nieliczne bezpośrednie zapożyczenia z trackiego, greckiego i celtyckiego. Mają one więc znikomą wartość dowodową – przede wszystkim nie wiadomo, kiedy zapożyczenia się dokonały, greckie być może dopiero w okresie, gdy Słowianie rozprzestrzenili się na Półwyspie Bałkańskim i weszli w kontakt z grecką kulturą. Mogą jednak w jakimś stopniu popierać Godłowskiego (od greckich wybrzeży Morza Czarnego do Podnieprza nie jest aż tak daleko, a Celtowie dotarli w swojej ekspansji aż na Ukrainę).
6. Zapożyczenia uralskie w słowiańskim
Istnieją poglądy, że w języku prasłowiańskim sporo jest pożyczek ugrofińskich, których brak w jęz. bałt. (zob. tutaj). Szereg z tych wyrazów mogła w rzeczywistości wędrować w przeciwną stronę, od słowiańskiego do języków ugrofińskich. Wspólnym źródłem zapożyczeń mogły być też języki turkijskie. Vasmer uważa, że zapożyczenia ugrofińskie istnieją tylko w rosyjskim i są stosunkowo późne. Podobnie w fińskim znaleziono jedynie wyrazy praruskie, a nie prasłowiańskie.
Możliwe, że domniemane kontakty prasłowiańsko-ugrofińskie zamanifestowały się w innych, pozaleksykalnych warstwach języka. I tak, wpływem ugrofińskim tłumaczono tzw. prawo otwartej sylaby, głoszące, że w języku Słowian żadna sylaba nie może kończyć się spółgłoską. Problem jednak w tym, że języki ugrofińskie nie mają takiej właśnie struktury, nie mogły więc jej przekazać językowi słowiańskiemu (cecha ta występuje natomiast w pewnych językach ałtajskich).
Łatwiej natomiast można uwierzyć we wspólny rodowód osobliwości fonetycznej, jaką dzieliły język węgierski i język ogólnosłowiański. Krótkie a w obu tych językach było bowiem wymawiane jako samogłoska tylna zaokrąglona (ɒ). Język węgierski posiadał obok tego samogłoskę o, i zapewne dlatego zaokrąglone [ɒ] zachowało się w nim do dnia dzisiejszego. Natomiast język Słowian nie posiadał krótkiego o, i zapewne dlatego tuż po ekspansji Słowian wszędzie doszło do podniesienia artykulacji dawnej samogłoski niskiej (ɒ > ɔ). O dawnej, niskiej artykulacji współczesnego o świadczą między innymi zapożyczenia słowiańskie w węgierskim, jak i greckie nazwy miejscowe, stale zawierające a na miejscu współczesnego słowiańskiego o.
7. Zapożyczenia ałtajskie w słowiańskim
Istnieją podstawy, by przypuszczać, że pierwsze kontakty słowiańsko-turkijskie miały miejsce jeszcze przed okresem słowiańskiej ekspansji w VI wieku n.e. Znacznie więcej jest wyrazów ałtajskich (turkijskich lub mongolskich) zapożyczonych w późniejszych okresach (zob. tutaj).
Wzajemnym wpływem języka prasłowiańskiego i protobułgarskiego (domniemanego języka Hunów; dzisiejszym potomkiem protobułgarskiego jest czuwaski) można też wytłumaczyć szereg słowiańskich osobliwości spoza sfery leksyki. Najważniejszą z tych cech jest obecność w systemie językowym spółgłosek miękkich i twardych, w zależności od rodzaju następującej samogłoski – cecha ta występowała już prawdopodobnie w prasłowiańskim (na poziomie alofonicznym), jest też znana we wszystkich językach turkijskich. Przed samogłoską tylną spółgłoski prasłowiańskie były welaryzowane (dziś cechę tę przechował rosyjski), i tak samo jest w językach turkijskich. Podobnie jak języki słowiańskie, współczesny język czuwaski (a przynajmniej jego dialekty) toleruje nagłosowe grupy spółgłosek, co w turkijskiej rodzinie językowej jest raczej wyjątkowe. Dialekty dolnoczuwaskie, podobnie jak język prasłowiański, wykazują tendencję do otwierania sylab. W historii języka czuwaskiego doszło też do powstania dwóch samogłosek zredukowanych ă, ĕ, które można uznać za odpowiedniki słowiańskich jerów ъ, ь. Podobnie jak jery, samogłoski te często odpowiadają samogłoskom wysokim i, ı, ü, u innych języków turkijskich. Wreszcie w czuwaskim, podobnie jak w słowiańskim, doszło do powstania spółgłosek protetycznych j-, v- przed nagłosową samogłoską. W innych językach turkijskich zjawisko to nie jest znane, dlatego tureckiemu odun odpowiada czuw. vuta ‘drewno’, tur. üç – czuwaskie viśśĕ ‘trzy’, tur. ikiz – czuw. jĕkĕr ‘para’, tur. at – czuw. jat ‘imię’. Wreszcie można dostrzec podobieństwa w wokalizmie: ani w literackim czuwaskim (i części gwar), ani w prasłowiańskim nie znajdziemy samogłoski o (w słowiańskim rozwinęła się ona późno z krótkiego a).
Osobliwości te mogą dowodzić, że słowiańska praojczyzna znajdowała się blisko nadwołżańskich siedzib turkijskich Bułgarów, co idealnie pasuje do koncepcji Czupkiewicza.
8. Zapożyczenia słowiańskie w języku Hunów
Hunowie podobno używali słowiańskich słów medos i strava. Gdyby jednak nazwy te były słowiańskie, w epoce Hunów brzmiałyby zapewne *medu lub *medus, a nie medos, oraz *sutrava, a nie strava. Słowo medos nie musi być słowiańskie, równie dobrze może być gockie, a nawet ugrofińskie (dla praugrofińskiego rekonstruuje się *mete). Pierwsze słowo niczego więc nie dowodzi, drugie zaś ma nieoczekiwaną postać fonetyczną. Dla strava istnieje zresztą etymologia gocka (związek z czasownikiem straujan). Labuda napisał na ten temat: „skoro symbioza Hunów z Gotami jest znana, a symbioza z Słowianami hipotezą, to w takim razie jest rzeczą niemetodyczną przytaczać tego rodzaju argumenty na poparcie mniemania słabiej uzasadnionego”.
Obecność lub brak zapożyczeń nie ma decydującej wartości dowodowej dla rekonstrukcji dawnego rozmieszczenia języków. Szacuje się, że z gockiego do słowiańskiego przeszło ok. 40 wyrazów, podczas gdy ze słowiańskiego do gockiego tylko 1 (plinsjan ← plęsati ‘tańczyć’) – a przecież Słowianie mieszkali tak samo blisko Gotów, jak Goci Słowian. We współczesnej polszczyźnie natrafimy np. na zapożyczenia z malajskiego (np. amok), mimo że Polacy nigdy nie sąsiadowali z Malajczykami, a znaczenie języka malajskiego jest co najwyżej lokalne. Liczba zapożyczeń z francuskiego zaś na pewno przekracza to, co powinno wynikać tak z odległości Francji od Polski, jak i obecnego znaczenia języka francuskiego. Z drugiej strony w języku polskim trudno byłoby dopatrzyć się większych wpływów sąsiedniego języka dolnołużyckiego, słowackiego, a także litewskiego.
Odnosząc to do wyżej wymienionych przykładów: (domniemana) obecność iranizmów w słowiańskim nie dowodzi jeszcze (sama przez się), że kiedykolwiek istniało sąsiedztwo Słowian i np. Sarmatów. Również domniemanie, że pierwsze zapożyczenia z germańskiego pojawiły się dopiero w okresie gockim, nie pozwala wykluczyć sąsiedztwa Słowian i Germanów na wcześniejszych etapach dziejów.
1. Przesuwka germańska w nazwach polskich rzek
W starych nazwach rzek polskich brak jest jakoby germańskiej przesuwki spółgłosek, co ma dowodzić braku stałego osadnictwa Germanów na terenach polskich. Przesuwka ta datowana jest, bardzo nieprecyzyjnie, na okres od V wieku p.n.e. do III w n.e. W jej wyniku np. stare t stało się szczelinową þ (= th), natomiast stare d zmieniło się w (nowe) t. Z uwagi na swój charakter proces ten nie mógł być żywotny zbyt długo – gdy z dawnego d zrobiło się t, proces musiał zakończyć się, inaczej nowo powstałe t rozwinęłoby się w þ.
Aby w nazwie jakiejś rzeki nastąpiła przesuwka, Germanie musieliby zamieszkiwać nad nią tuż przed okresem, gdy przesuwka zachodziła, w ciągu tego okresu, jak również później, aby następnie przekazać „przesuniętą” nazwę przybywającym Słowianom. A co jeśli np. tereny nad tą rzeką zamieszkiwali np. Wenetowie, a gdy przybyli Germanowie, ich przesuwka była już faktem dokonanym i zakończonym? Germanie poznaliby starą nazwę od Wenetów i nie zmieniliby jej już (bo przesuwka byłaby już procesem martwym). A więc w takim wypadku Słowianie poznaliby ową nazwę z ust Germanów bez przesuwki! Dziwić się zatem należy, że wysuwa się argument tak łatwy do obalenia.
Sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Otóż szereg nazw rzecznych ma etymologię ciemną, tzn. nie ma etymologii. Mogą one więc wykazywać przesuwkę, bo nie znamy ich pierwotnego brzmienia. Do takich nazw zalicza się np. Odra. Mało tego, jeśli w nazwie występowała dźwięczna przydechowa typu dh, zarówno nazwa z przesuwką jak i bez przesuwki brzmiałaby w słowiańskim tak samo. Dalej, jeśli w pierwotnej nazwie występowała bezdźwięczna t, germańska przesuwka uczyniła z niej szczelinową þ. Słowianie nie mieli takiego dźwięku w swoim języku i mogli go przejąć jako t (por. pol. cudzy < tjudj- ← germ. *þiud- < *teut-).
Wreszcie wbrew wstępnemu założeniu istnieje jednak kilka nazw rzecznych, w których możliwa była germańska przesuwka. Do takich rzek należy Tanew. Jej nazwa ma pochodzić od rdzenia *danu- oznaczającego wodę (patrz Don, a także prawdopodobnie Dunaj, Dniestr i Dniepr; na przeszkodzie powszechnemu przyjęciu tej etymologii stoi fakt, że germ. -a- powinno dać słow. -o-, a nie -a-, możliwe jednak, że w dialekcie, z którego wyraz ten przejęto, doszło do wzdłużenia -a- w sylabie otwartej; w językach germańskich proces taki jest powszechny). Argument jest więc pozbawiony wszelkiej wartości.
2. Pochodzenie i budowa nazw rzecznych
Noteć, San, Bug, Narew, Bzura, Widawka, Barycz, Nida… nie mają słowiańskiej etymologii, podobnie jak wiele rzek ukraińskich, np. Prut, Dniestr, Boh, Dniepr, Don. Z drugiej strony niektóre nazwy rzek polskich, np. Odra, Wisła, Warta, mogą mieć etymologię słowiańską, słowiańskiego pochodzenia mogą (nie muszą) być też nazwy Dźwina, Prypeć, Wołga. Pochodzenia słowiańskiego mogą być Brok, Łupia, Radęca, Ropa, uważane kiedyś za niesłowiańskie. Nie wiadomo jednak, kiedy zaczęły być używane. Jedynie Odra i Drwęca mają odpowiedniki w Europie płd.-zach., co uprawdopodobnia ich niesłowiańską (wenetyjską?) etymologię.
Nazwy pewnych rzek: Gwda, Kwa, Nysa, San (ukraiń. Sian) są ciemne, tj. nie mają żadnej etymologii. Etymologia niektórych nazw jest nieustalona, np. dla nazwy Wisła znajdowano etymologię słowiańską, bałtyjską, wenecką, celtycką, germańską, irańską, tracką, a nawet nieindoeuropejską.
Element -awa w nazwach niektórych rzek (zwłaszcza na obszarze Sudetów i terenach sąsiadujących) jest pochodzenia germańskiego i wywodzi się od wczesnogermańskiego *ahwā ‘rzeka’. W szczególności dotyczy to takich nazw jak Wełtawa, Opawa, Ścinawa, Morawa (sgn Marahha), por. też Murafa, wcześniej Morafa, Murachwa, Morachwa na Ukrainie z zachowaną gocką postacią elementu. W wielu innych wypadkach (np. Rudawa) występuje tu raczej słowiański sufiks, przypadkowo identyczny z sufiksoidem germańskiego pochodzenia. Więcej szczegółów w odrębnym artykule.
Na zachodzie (w dorzeczu Odry i Wisły) przeważają nazwy o tematach na *-o-, *-ā-, podczas gdy na wschodzie (w dorzeczu Dniepru) występują, jakoby dawniejsze, nazwy o tematach na *-i- (Słucz, Uborć, Usz).
Na wschodzie dominują nazwy rzeczne z przedrostkami, np. Prypeć, Uborć, na zachodzie bez przyrostków.
Na wschodzie dominują nazwy z przyrostkami (w większości mającymi odpowiedniki bałtyjskie), np. -ost′, -uj, -aj, -yń, -ań, -meń, -ma, -wa. Z drugiej strony na wschodzie trafiają się nazwy w postaci tematów przymiotnikowych bez -k, np. Jezioro Głubo (por. głęboki). W dorzeczu Prypeci obok nazw typu Wiślica, Wisłów Rów, występują nazwy bezprzyrostkowe – rzeka Wisła, bagno Wisło. Występują też nazwy utworzone od archaicznych pierwiastków, jak Wechra (por. niem. Weser – Wezera), Or′czik (pokrewne scs. orь ‘rumak’, por. polskie Orzyc).
Derywaty od nazwy Dunaj (np. Dunajec) występują na całej północnej słowiańszczyźnie.
Czy ktoś potrafi wciągnąć z tego jakiekolwiek sensowne wnioski? A ile nazw rzecznych np. na obszarze Niemiec ma niemiecką etymologię i jakie z tego faktu można wyciągnąć wnioski?
Ponieważ nie wiadomo, które nazwy mają rodowód słowiański, a które nie, ponieważ nie wiadomo, czy w nazwach pewnych rzek zachowały się archaiczne sufiksy i rdzenie, czy też są to nazwy w całości zapożyczone, wszelkie argumenty „rzeczne” słabo pomagają w ustaleniu praojczyzny Słowian.
3. Nazwa Wisły w językach germańskich
Germanowie zetknęli się z nazwą Wisły w postaci bałtyjskiej z typową dla tych języków przestawką spółgłosek: *Viskla > *Viksla → niem. Weichsel. A zatem gdy Germanie doszli do Wisły, nie było nad nią jeszcze Słowian, ale Bałtowie, prawdopodobnie Prusowie. Słowianie musieli przybyć nad Wisłę dopiero później. Minus dla koncepcji autochtonicznego rodowodu Słowian.
Stare nazwy rzek w środkowym i górnym dorzeczu Dniepru są identyfikowane jako bałtyjskie, nie słowiańskie. Na Ukrainie mamy za to nazwy trackie bądź irańskie (na obszarze, gdzie mieszkali Sarmaci, a wcześniej Scytowie). Trackie są nazwy rzek Prut, Seret, podejrzany jest San, pewna Raba (w Polsce). W dorzeczu Sejmu hydronimy bałtyjskie stykają się z irańskimi.
Wniosek: Słowianie spadli z Marsa. Albo nie lubili nazywać rzek po swojemu, woleli zapożyczać nazwy od innych ludów. A traktując rzecz poważniej: Słowianie mogli pojawić się na Ukrainie, emigrując z innych obszarów, na przykład znad Wołgi (koncepcja Czupkiewicza). Jest to kolejny argument rzeczny pozbawiony jakiejkolwiek wartości, tym bardziej, że nie ma nigdzie obszaru, na którym spotykalibyśmy wyłącznie stare słowiańskie nazwy rzek.
5. Nazwy typu Zarzecze, Zagórze
Na Ukrainie nazwy typu Zareč′e, Zacholm′e wskazują na dorzecze Prypeci jako punktu wyjścia migracji Słowian. Argument za Godłowskim i Czupkiewiczem.
Wiele innych nazw geograficznych także nie ma etymologii słowiańskiej, o czym w osobnym artykule oraz tutaj.
Nazwy plemion słowiańskich z Wołynia i Podola (Chorwaci, Dulebowie, Drewlanie / Drzewianie, Wołynianie / Wolinianie) powtarzają się nad Łabą, w Czechach, w Polsce, na Bałkanach. Wniosek: Słowianie migrowali, tylko kto zagwarantuje skąd dokąd?
W jednym przypadku źródła historyczne potwierdzają migrację plemienia Uliczów, którzy zamieszkiwali tereny nad Dnieprem, ale w IX wieku przesunęli się na zachód, na tereny między Dniestrem a Prutem. Być może fakt ten odzwierciedla dominujący kierunek migracji Słowian w ogóle.
2. Nazwy „Antowie”, „Serbowie” i „Chorwaci”
Nazwy Antowie, Serbowie i Chorwaci pojawiają się przed rokiem 500 n.e. na stepach nad Uralem, Wołgą, Donem i w Państwie Bosporańskim na Krymie / Tamaniu, i mogą być zidentyfikowane jako plemienne nazwy sarmackie. Poparcie dla hipotezy sarmackiej.
Polska szlachta znała zagadkowe nazwy osobowe i herbowe (Chamiec, Roch, Mora, Doliwa, Jaksa), w herbach istnieją sarmackie tamgi, na Podolu, w Polsce, Łużycach itd. można spotkać irańskie nazwy miejscowe. Jak wyżej.
Słowianie używali dwuczłonowych imion życzeniowych. Niektóre wyglądają jak wierne tłumaczenia z irańskich, a nawet ich kopie, np. Boguchwał = *Bagaxvarna (medyjskie Bagafarna). Jak wyżej.